Podopieczni Marcina Kaczmarka byli głodni gry i chyba częściowo zaspokoili apetyty, aplikując ekipie z Wejherowa aż cztery bramki. Aż dwóch jedenastek nie wykorzystał Marcin Robak, jednak wyręczyli go koledzy z drużyny i...bramkarz gości.
Od początku spotkania to Widzew Łódź był stroną dominująca, jednak nie potrafił przekuć tego na gole. Piłkarze Gryfa Wejherowo także mieli swoje okazje, a defensywa miejscowych miała sporo pracy. Najgroźniej było w 9. minucie, bowiem najpierw niedokładnie wybijał Michael Ameyaw, jednak po chwili łodzian uratował faul na Mateuszu Możdżeniu.
Zespół dowodzony przez Łukasza Kowalskiego niedługo po tym miał jeszcze jedną okazję, jednak nie sprawiła ona zbyt wielkiego kłopotu Wojciechowi Pawłowskiemu. Widzew coraz śmielej sobie poczynał aż w końcu w 18. minucie sędzia po faulu na Przemysławie Kicie, odgwizdał rzut karny. Do futbolówki podszedł etatowy wykonawca Marcin Robak, ale jego intencję wyczuł doświadczony Wiesław Ferra.
To widocznie podrażniło gospodarzy, którzy chcieli jak najszybciej otworzyć wynik tego starcia, jednak seria strzałów łodzian nie znalazła drogi do siatki. Niewykorzystane sytuacje mogły brutalnie zemścić się na Widzewie, bowiem przed doskonałą szansą w 27. minucie stanął Filip Szewczyk, jednak miejscowi mieli oparcie w postaci swojego golkipera, który sparował futbolówkę za linię.
Obie drużyny rozgrywały doskonałe zawody, a sympatycy zgromadzeni na stadionie przy ulicy Piłsudskiego 138 nie mogli się nudzić. Widzew w końcówce jednak coraz częściej był przy piłce i szukał możliwości otwarcia rezultatu spotkania.
Rzutem na taśmę przed przerwą, przy próbie strzału podcinany był Mateusz Możdżeń. Arbiter Konrad Gąsiorowski nie miał wątpliwości i podyktował jedenastkę. Do piłki ponownie podszedł Marcin Robak i tym razem się nie pomylił, jednak gol został zapisany na konto golkipera wejherowian, od którego odbiła się piłka.
Widzew na drugą odsłonę wyszedł w doskonałych nastrojach i już od samego jej początku dominował w Sercu Łodzi. Gospodarze swoją przewagę bardzo szybko przekuli na gole, a w 53. minucie przepięknym uderzeniem zza pola karnego popisał się Daniel Tanżyna.
Zespół dowodzony przez Marcina Kaczmarka wraz z upływającym czasem dostawał coraz więcej gazu i coraz częściej gościł w polu karnym Gryfa. Dwie okazje w przeciągu czterech minut miał Konrad Gutowski, jednak nie przyniosło to bramek. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze i w 60. minucie Rafał Wolsztyński tracił do siatki.
Były napastnik Górnika Zabrze mógł po chwili drugi raz cieszyć się z gola, jednak ostatecznie zamiast strzelać, zdecydował się na strzał i to była zła decyzja. Łodzianie napierali, marnując przy tym ogromna ilość okazji do podwyższenia wyniku, choć zespół z Wejherowa także miał kilka niezłych szans.
Gospodarze o tyły mogli być spokojni, choć z przodu było naprawdę nieźle, a w 83. minucie sympatycy Widzewa po raz czwarty cieszyli się z gola. Marcel Pięczek dośrodkowywał w pole karne, a tam akcję głową wykończył Przemysław Kita, który ustalił wynik spotkania.
Widzew Łódź - Gryf Wejherowo 4-0 (1-0)
1-0 Wiesław Ferra (45-samobójcza)
2-0 Daniel Tanżyna (53)
3-0 Rafał Wolsztyński (60)
4-0 Przemysław Kita (82)
Widzew Łódź: Pawłowski – Kosakiewicz, Rudol, Tanżyna, Kordas (81. Pięczek) – Kita, Możdżeń (79. Gąsior), Poczobut, Ameyaw (46. Gutowski) – Robak, Wolsztyński (74. Mandiangu)
Gryf Wejherowo: Ferra – Goerke (67. Burkhardt), Lisiecki, Koprowski, Szewczyk – Nowicki, Gęsior, Sikorski, Kolus (68. Sławek) – Hebel (80. Baranowski) – Majewski (67. Czychowski)
Żółte kartki: Ameyaw, Tanżyna - Kolus, Sikorski, Burkhardt
Sędziował: Konrad Gąsiorowski (Biała Podlaska)
Widzów: 15 924
Foto: Radosław Kuśmierz
Komentarze
Redakcja portalu polskieligi.net nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.