Drugoligowa Stali Rzeszów przeżywa nie lada kryzys. Po ostatniej porażce podopieczni Marcina Wołowca spadli na miejsce w strefie spadkowej. A przecież jeszcze niedawno zapowiadali walkę o awans.
Jeden z portali zajmujący się statystyką wyliczył szanse Stali Rzeszów na utrzymanie się w 2 lidze na ok. 60%. To niedużo więcej niż szanse niż w ruletce, gdzie wybieramy pomiędzy czerwonymi, a czarnymi. W kasynie jednak możecie odebrać darmowe spiny za rejestrację bez depozytu, a rzeszowianom nikt nie da nic za darmo.
- Nasza indolencja strzelecka przechodzi ludzkie pojęcie. Brakuje nam słów, żeby jakoś się obronić - powiedział po przegranym 1-2 meczu ze Zniczem Pruszków Marcin Wołowiec, szkoleniowiec Stali Rzeszów.
Stal Rzeszów po wznowieniu rozgrywek spisuje się fatalnie. Zaczęła wprawdzie od wyjazdowego zwycięstwa z Elaną Toruń i remisu u siebie z mocnym Widzewem Łódź, ale później było już tylko gorzej.
Fatalna gra Stali Rzeszów w ostatnich miesiącach sprawiła, że klub, który głośno zapowiadał walkę o awans i snuje dalekosiężne plany obecnie znajduje się na czwartej pozycji od końca. I całkiem realne staje się widmo spadku rzeszowian do 3 ligi.
W tym roku w zasadzie Stal Rzeszów tylko raz cieszyła się ze zwycięstwa. Właśnie we wspomnianym pojedynku w Toruniu. Pozostałe spotkania to remisy i porażki. Smaku wygranej na własnym stadionie fani Stali nie zaznali od października 2019 roku, czyli od ponad 8 miesięcy.
- Jeżeli w sześciu meczach żaden z naszych napastników nie strzela gola to naprawdę nie jest dobrze i będzie nam bardzo ciężko realizować cele, które mieliśmy i mamy. Trzeba będzie je teraz weryfikować. Zrobimy wszystko, żeby zadowolić naszych kibiców. Nie widzę opcji, żeby Stal Rzeszów się poddała i nie walczyła dalej - podsumował Marcin Wołowiec.
Kolejnym rywalem biało-niebieskich będzie Gryf Wejherowo już w środę 1 lipca. Na ten daleki wyjazd do zdegradowanego już Gryfa rzeszowianie jadą z nożem na gardle. W przypadku braku wygranej z ostatnią drużyną w lidze sytuacja Stali Rzeszów może stać się naprawdę bardzo trudna.
Podopiecznych Marcina Wołowca czekają później pojedynki z Bytovią Bytów (u siebie), Błękitnymi Stargard (na wyjeździe), Olimpią Elbląg (u siebie), Górnikiem Łęczna (na wyjeździe) i Skrą Częstochowa (u siebie).
Patrząc w tabelę nie wygląda to zbyt optymistycznie, bo każdy z tych zespołów zajmuje miejsce wyższe niż rzeszowianie. Górnik Łęczna to jeden z kandydatów do bezpośredniego awansu, Olimpia i Bytovia walczą o baraż, podobnie jak Błękitni, którzy obecnie zajmują 7. miejsce. Nawet Skra nie będzie łatwym rywalem, bo to jeden z najlepiej grających zespołów po wznowieniu rozgrywek.
Czy więc Stal Rzeszów zdoła utrzymać status drugoligowca? Łatwo na pewno nie będzie, bo każdy z jej przyszłych rywali prezentuje ostatnio dużo lepszą dyspozycję niż drużyna Marcina Wołowca. Miejscowym kibicom pozostaje tylko mieć nadzieję, że ich zespół wreszcie zacznie wygrywać…
- Nasza indolencja strzelecka przechodzi ludzkie pojęcie. Brakuje nam słów, żeby jakoś się obronić - powiedział po przegranym 1-2 meczu ze Zniczem Pruszków Marcin Wołowiec, szkoleniowiec Stali Rzeszów.
Stal Rzeszów po wznowieniu rozgrywek spisuje się fatalnie. Zaczęła wprawdzie od wyjazdowego zwycięstwa z Elaną Toruń i remisu u siebie z mocnym Widzewem Łódź, ale później było już tylko gorzej.
Fatalna gra Stali Rzeszów w ostatnich miesiącach sprawiła, że klub, który głośno zapowiadał walkę o awans i snuje dalekosiężne plany obecnie znajduje się na czwartej pozycji od końca. I całkiem realne staje się widmo spadku rzeszowian do 3 ligi.
W tym roku w zasadzie Stal Rzeszów tylko raz cieszyła się ze zwycięstwa. Właśnie we wspomnianym pojedynku w Toruniu. Pozostałe spotkania to remisy i porażki. Smaku wygranej na własnym stadionie fani Stali nie zaznali od października 2019 roku, czyli od ponad 8 miesięcy.
- Jeżeli w sześciu meczach żaden z naszych napastników nie strzela gola to naprawdę nie jest dobrze i będzie nam bardzo ciężko realizować cele, które mieliśmy i mamy. Trzeba będzie je teraz weryfikować. Zrobimy wszystko, żeby zadowolić naszych kibiców. Nie widzę opcji, żeby Stal Rzeszów się poddała i nie walczyła dalej - podsumował Marcin Wołowiec.
Kolejnym rywalem biało-niebieskich będzie Gryf Wejherowo już w środę 1 lipca. Na ten daleki wyjazd do zdegradowanego już Gryfa rzeszowianie jadą z nożem na gardle. W przypadku braku wygranej z ostatnią drużyną w lidze sytuacja Stali Rzeszów może stać się naprawdę bardzo trudna.
Podopiecznych Marcina Wołowca czekają później pojedynki z Bytovią Bytów (u siebie), Błękitnymi Stargard (na wyjeździe), Olimpią Elbląg (u siebie), Górnikiem Łęczna (na wyjeździe) i Skrą Częstochowa (u siebie).
Patrząc w tabelę nie wygląda to zbyt optymistycznie, bo każdy z tych zespołów zajmuje miejsce wyższe niż rzeszowianie. Górnik Łęczna to jeden z kandydatów do bezpośredniego awansu, Olimpia i Bytovia walczą o baraż, podobnie jak Błękitni, którzy obecnie zajmują 7. miejsce. Nawet Skra nie będzie łatwym rywalem, bo to jeden z najlepiej grających zespołów po wznowieniu rozgrywek.
Czy więc Stal Rzeszów zdoła utrzymać status drugoligowca? Łatwo na pewno nie będzie, bo każdy z jej przyszłych rywali prezentuje ostatnio dużo lepszą dyspozycję niż drużyna Marcina Wołowca. Miejscowym kibicom pozostaje tylko mieć nadzieję, że ich zespół wreszcie zacznie wygrywać…
Komentarze
Redakcja portalu polskieligi.net nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.