Piłkarze LKS-u Goczałkowice Zdrój odkupili winy za zeszłotygodniową porażkę z Rekordem Bielsko-Biała. Podopieczni Damiana Barona w sobotnie popołudnie ograli Lechię Zielona Góra.
Samo spotkanie od początku było bardzo zacięte, a pierwszą groźną okazję stworzyła sobie Lechia Zielona Góra. W 7. minucie Przemysław Mycan wbiegł w pole karne, a następnie oddał strzał, który jednak obronił Patryk Szczuka, bramkarz LKS-u Goczałkowice Zdrój. Z czasem do głosu doszli gospodarze, którzy częściej zaczęli atakować i mieli więcej z gry.
Zielonogórzanie jednak nie odpuszczali i starali się stwarzać okazje bramkowe. Konkretniejszy był jednak zespół z Goczałkowic Zdroju, który w 26. minucie objął prowadzenie, a piłkę w siatce umieścił Przemysław Mońka. To dodało miejscowym wiatru w żagle i lider 3 ligi gr. III coraz śmielej sobie poczynał na murawie, ale brakowało z jego strony konkretów.
Po zmianie stron, Lechia próbowała nawiązać walkę z ekipą miejscowych, ale ta dobrze prezentowała się w defensywie. Ekipa z Zielonej Góry jednak nie odpuszczała i stworzyła sobie kilka ciekawych okazji. Jedną z nich wykorzystać mógł Łukasz Maćkowiak, ale przestrzelił. To się zemściło i po chwili podopieczni Damiana Barona wygrywali 2-0, a piłkę w siatce umieścił Filip Matuszczyk.
Podrażniona Lechia w kolejnych minutach starała się zdobyć kontaktowego gola, jednak LKS Goczałkowice Zdrój czujny był defensywie. Lider tabeli także miał swoje okazje, lecz bramkowało skuteczności. Goście mieli bardzo dobrą sytuację w 77. minucie, a konkretnie świetnie w polu karnym zachował się Kornel Wieczorek, który uderzył głową, ale jego uderzenie wybroił Szczuka.
1-0 Przemysław Mońka (26)
2-0 Filip Matuszczyk (53)
Foto: Górnik Zabrze
Komentarze
Redakcja portalu polskieligi.net nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.