LKS Goczałkowice Zdrój został rozbity przez gości z Wodzisławia Śląskiego. Do przerwy przyjezdni prowadzili już trzema trafieniami, choć po zmianie stron gospodarze zdobyli jedno trafienie, to w końcówce spotkania kolejne dwa dołożyli goście.

Pierwsza bramka w dzisiejszym spotkaniu padła po sporym zamieszaniu w polu karnym. W 27. minucie rozciągnięta akcja gości na lewą stronę, jeden z zawodników przyjezdnych wpadł w pole karne, jego strzał trafił w słupek a dobitka kolegi została zablokowana. Następnie oba zespoły walczyły o piłkę aż ta padła łupem Wiktora Piejaka, który skierował ją do bramki. 

W 33. minucie było już dwa zero, w sytuacji sam na sam znalazł się Piejak, który znów nie miał problemów ze strzeleniem bramki i posłał piłkę obok bramkarza gospodarzy. W 45. minucie goście wychodzili z kontrą, ale nieprzepisowo w polu karnym zawodnika gości zatrzymał goalkeeper LKS-u i sędzia wskazał na wapno. Egzekutorem został Artur Gać.

Spore zaskoczenie po pierwszej połowie na Panattoni Arenie, gdzie lider nie wiele miał do powiedzenia w starciu z niżej notowanym rywalem. 

W drugiej połowie gospodarze jako pierwsi zdobyli bramkę, była to 76. minuta a strzelcem został Krzysztof Kiklaisz. Na nie wiele jednak się to zdało, gdyż końcówka spotkania znów należała do gości. W 77. minucie Szymon Kalisz dopadł do piłki w polu karnym i potężnym uderzeniem umieścił ją w siatce a następnie w 88.minucie Radosław Kruppa po rzucie rożnym i sporym zamieszaniu z bliska wpakował piłkę do siatki.

LKS Goczałkowice Zdrój - Odra Wodzisław Śląski 1:5 (0:3)

27' 0:1 Piejak

33' 0:2 Piejak

45' 0:3 Gać

76' 1:3 Kiklaisz

77' 1:4 Kalisz

88' 1:5 Kruppa

Foto: Odra Wodzisław 

Komentarze

korzysta z zabezpieczenia
reCAPTCHA
Prywatność Warunki

Redakcja portalu polskieligi.net nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.