Już od samego początku Jagiellonia sprawiała lepsze wrażenie. Prowadzenie piłki, szybkie podania i sytacja bramkowa z 11. minuty w której tylko Arkadiusz Malarz wie jakim cudem wybronił strzał Bezjaka.

W 15. minucie Domagoj Antolić popisał się... bandytyzmem boiskowym. Przemysław Frankowski miał wiele szczęścia, że w tej sytuacji nie doznał złamania nogi... Arbiter główny spotkania Pan Daniel Stefański po analizie VAR wyciągnął czerwony kartonik i ukarał nim Chorwata.

Trzy minuty później Jagiellonia, a dokładnie Frankowski umieścił piłkę w siatce. Jednak po analizie VAR bramka została anulowana. Co się odwlecze, to nie uciecze, i tak tuż przed przerwą faulowany w polu karnym był Bezjak. Jedenastkę pewnie wykorzystał Arvydas Novikovas.

Na dwie minuty przed końcem regulaminowego czasu gry, wprowadzony pięć minut wcześniej na murawe, Karol Świderski wbił gwóźdz do trumny obecnego Mistrza Polski i wyprowadził swoją drużynę na dwubramkowe prowadzenie.

Jakby tego wszystkiego było mało w doliczonym czasie gry drugim żółtym, a w konsekwencji czerowną kartą ukarany został Marko Vesović.

Tego dnia w Warszawie byliśmy świadkami prawdziwej lekcji futbolu. Niestety dla obecnego Mistrza Polski udzielił jej im nowy pretendent do tego tytułu.

LEGIA WARSZAWA - JAGIELLONIA BIAŁYSTOK 0-2 (0-1)

Legia: Malarz - Vešović, Rémy, Pazdan, Jędrzejczyk, Mączyński, Philipps, Antolić, Eduardo (37. Broź, 66. Hloušek), Niezgoda, Hamalainen (83. Kucharczyk)

Jagiellonia: Pawełek, Burliga, Runje, Mitrović, Guilherme, Wlazło, Romanczuk, Frankowski, Pospisil (90. Grzyb), Novikovas (79. Sheridan), Bezjak (83. Świderski)

Sędzia: Daniel Stefański. Widzów: 12 939.

foto: Jagiellonia Białystok

kairo