Legia Warszawa wygrała na wyjeździe przeciwko Śląskowi Wrocław 1:0. Gospodarze przez ponad pół godziny grali w dziesiątkę po tym, jak czerwoną kartką został ukarany Arkadiusz Piech.

– Jestem bardzo dumny ze swojej drużyny. Nie pozwoliliśmy naszym rywalom na to, żeby myśleli, że mogą to spotkanie wygrać. Zastosowaliśmy dobre kombinacje, jakość naszej gry była satysfakcjonująca, a do tego dobrze poruszaliśmy się po boisku. To, czego moglibyśmy sobie jeszcze życzyć to lepsza kontrola gry w drugiej połowie meczu – mówi Ricardo Sa Pinto, trener Legii.

Sytuacje stwarzały sobie obie ekipy, ale lepiej widoczni na polu walki byli Legioniści. Dwukrotnie wrocławian ratował ich bramkarz – Jakub Słowik. Najpierw obronił strzał zza „szesnastki” Cafu, a kilka minut później popisał się kapitalną interwencją po uderzeniu Sebastiana Szymańskiego.

W międzyczasie warszawskiej bramce kilkukrotnie zagrozili piłkarze Śląska. W 4. minucie z rzutu wolnego minimalnie nad poprzeczką uderzył Michał Chrapek, a później dwie okazje zmarnował Arkadiusz Piech. Najpierw, urywając się obrońcom i wychodząc „sam na sam”, został złapany na spalonym. Później, popisując się przewrotką, nie trafił nawet w światło bramki.

Pierwszy i – jak się okazało – zwycięski gol padł w 34. minucie. Do rzutu wolnego położonego na trzydziestym metrze podszedł Szymański, który uderzył nisko i mocno. Piłkę palcami musnął Słowik, ta odbiła się od słupka i trafiła pod nogi Cafu, który wbił ją do bramki gospodarzy.

– Legia już od początku nad nami dominowała. Popełnialiśmy za dużo błędów, również podczas straty gola. Po rzucie wolnym Jakub Łabojko i Djordje Cotra powinni wyskoczyć do tej piłki, a wtedy można by było zapobiec bramce. W drugiej połowie gra się wyrównała. Mimo, że graliśmy w dziesiątkę, nie było widać przewagi liczbowej rywali – mówi Tadeusz Pawłowski, trener Śląska.

Po przerwie dominacja Legii nie była już tak widoczna. Śląsk walczył o wyrównanie, a goście starali się utrzymać prowadzenie lub nawet je powiększyć. W 52. minucie najpierw bramkarza Legii pokonać próbował Mateusz Cholewiak, a po chwili obok bramki warszawiaków strzelił Cotra.

W 57. min starania wrocławian w dążeniach do wyrównania skomplikował Piech. Zawodnik Śląska sprytnie sfaulował Artura Jędrzejczyka i po trwającej aż trzy minuty wideoweryfikacji VAR został wyrzucony z boiska.

– Nie chcę wypowiadać się na ten temat pod wpływem emocji. Najważniejsza rzecz to umieć zachować się na boisku i kontrolować emocje – podkreśla Tadeusz Pawłowski.

Grająca w przewadze liczbowej Legia nie była tak groźna, jak można by się było tego spodziewać po mistrzu Polski. Stworzyła kilka sytuacji, ale żadnej nie zamieniła w gola. Strzałem w krótki róg Słowikowi dał się wykazać Marco Vesović, a później obok słupka uderzył Carlitos.

Naprawdę groźnie zrobiło się jednak w 86. minucie, gdy po przebiegnięciu kilkudziesięciu metrów z obrońcami „na plecach” w sytuacji „sam na sam” ze Słowikiem znalazł się Dominik Nagy. Legionista trafił jednak prosto w nogi bramkarza, a Szymański, który przechwycił piłkę, niecelnie dobił na pustą bramkę. W końcówce Szymański zmarnował jeszcze jedną okazję, ale tym razem strzelił w boczną siatkę.

W międzyczasie na bramkę warszawiaków uderzali kolejno Mateusz Radecki i Robert Pich. Problematyczny strzał pierwszego z wymienionych z trudem złapał Cierzniak, a wolej drugiego był niecelny. Starania piłkarzy obu ekip nie zmieniły jednak wyniku.



ŚLĄSK WROCŁAW - LEGIA WARSZAWA 0-1 (0-1)

0-1 Cafu (34.)

Śląsk: Słowik - Broź, Celeban (kpt.), Golla, Cotra, Łabojko (46. Augusto), Chrapek (74. Radecki), Cholewiak, Pich (83. Ahmadzadeh) – Piech, Robak

Legia: Cierzniak - Jędrzejczyk (kpt.), Wieteska, Hlousek, Cafu, Vesović, Martins, Kucharczyk (80. Pasquato), Szymański, Nagy (90. Kulenowić), Kante (69. Lopez)

Żółte kartki: 25. Robak, 61. Kante, 71. Cafu. Czerwone kartki: 60. Piech. Sędziował: Jarosław Przybył. Widzów: 20 084.





























































fot: Tomasz Chabior
autor: Tomasz Chabior

Komentarze

korzysta z zabezpieczenia
reCAPTCHA
Prywatność Warunki

Redakcja portalu polskieligi.net nie ponosi jakiejkolwiek odpowiedzialności za treść komentarzy. Każdy użytkownik reprezentuje własne poglądy i opinie biorąc pełną odpowiedzialność za ich publikację.